Po kwietniowym maratonie w Londynie nieco zwolniłem tempo. Zrobiłem krótką przerwę na regenerację sił. Nie leniuchowałem zbyt długo. W maju rozpocząłem treningi i 10 czerwca wystartowałem w półmaratonie w Grodzisku Wlkp. Potem wziąłem udział w nocnym półmaratonie we Wrocławiu, w którym begło prawie dziesięć tysięcy zawodników z blisko 30 krajów. – Start był o godzinie 22.00. Trasę wytyczono przez centrum miasta, a meta znajdowała się na stadionie olimpijskim z niesamowitą oprawą.
Tydzień później zameldowałem się na starcie biegu 3 x Śnieżka = raz Mont Blanc. To bieg górski ze startem w Karpaczu. Jego uczestnicy wbiegali na Śnieżkę i zbiegali na dół. Pętla miała ok. 18 km. Zawodnicy mieli do wyboru trzy warianty. Mogli pokonać trasę raz, dwa albo trzy razy. Dla urozmaicenia, za każdym razem wbiega się na szczyt innymi szlakami, które są otwarte także dla kibiców. Przed rokiem zrobiłem jedną pętlę, a teraz już dwie. W przyszłym roku zamierzam zrobić trzy pętle. To mordercze wyzwanie, gdyż pełna trasa ma aż 56 kilometrów w trudnych, górskich warunkach.
Biegi na Śnieżkę to sportowe święto nie tylko w Karpaczu, ale na całym Dolnym Śląsku. Przyjeżdżają biegacze i kibice z całej Polski. W tym roku dodatkowo dwie pętle były Mistrzostwami Polski w biegu górskim. Dwukrotne wbiegnięcie na Śnieżkę ( ponad 36 km ) zajęło mi sześć godzin i czternaście minut. Nie ukrywam, że po dobiegnięciu do mety byłem równie szczęśliwy, co zmęczony. Byłem, bardziej wyczerpany niż po ostatnim maratonie. Bieg górski jest o wiele trudniejszy od typowych biegów ulicznych
Lipiec zamierzam poświęcić na regenerację sił i urlop od biegania. Od sierpnia zacznę przygotowania do listopadowego maratonu w Nowym Jorku. Będzie to mój piąty z sześciu biegów zaliczanych do największych i najbardziej prestiżowych na świecie.