Gdy tylko przekroczyłem linię mety w Warszawie, rozpocząłem planowanie następnego maratonu. Maratonu w Berlinie. Odpocząłem, zregenerowałem się i zacząłem ostro trenować. Miałem ogromną ochotę poprawić czas osiągnięty w Warszawie. W końcu nadszedł ten dzień 27.09.2015r., pogoda tym razem była słoneczna , temperatura powietrza optymalna, pełen dobrych myśli stanąłem na starcie. I wszystko było takie, jak sobie wymarzyłem. Biegło mi się wspaniale, wzdłuż całej trasy stali kibice dopingujący wszystkich biegaczy, grały orkiestry, całe miasto bawiło się i żyło tym wspaniałym sportowym wydarzeniem. Ponad milion ludzi stało wzdłuż całej trasy, czasami skandowali moje imię i wtedy kiedy opadałem z sił, podnosiłem głowę i biegłem dalej niesiony tym dopingiem. Na trasie kibicowała mi także moja żona z córkami i grupa znajomych i przyjaciół. To niesamowite uczucie biec i być dopingowanym przez najbliższych. Marzyłem o tym, aby złamać barierę 4 godzin i wszystko przebiegało zgodnie z planem. Biegłem tak jak sobie ułożyłem. Było to dla mnie prawdziwe sportowe święto. Przybiegłem na linię mety i byłem przeszczęśliwy, zmęczony ale w stanie euforii. Zrealizowałem swoje zamierzenie, pobiegłem w czasie 3:53:20. Złamałem barierę 4 godzin! Ukończyłem mojego pierwszego Majorsa!
Komentarz do “BMW Berlin Marathon”
Byłem, widziałem, mogę potwierdzić!